niedziela, 7 czerwca 2009

Fraternitas 07/06/09

Marsz na spacer!

Kto mieszka na Karłowicach, komu zdarzyło się tu dłużej przebywać, lub chociaż spędzić kilka popołudniowych godzin, jest wysoce prawdopodobne, że spotkał już w swoim życiu panią Weronikę. I pewnie tak właśnie jest, choć może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy!
Pani Weronika- kobieta starsza, po siedemdziesiątce, do Wrocławia przybyła po wojnie z rodzicami, gdzieś z Wielkopolski (jedna z wielu rodzin największej grupy ludności napływowej, przybywającej na „Dziki Zachód” jakim był Wrocław). W poniemieckiej kamienicy, jakich rządki piętrzą się dwupiętrowo na bocznych uliczkach Kamieńskiego mieszkała z rodzicami, potem z mężem, a teraz już tylko z córką.
Spotkania z nią każdego kto tu dłużej przebywał jestem taka pewna, gdyż pani Weronika całe dnie spędza na przemierzaniu kilometrów tutejszych parków, uliczek i alejek.
Skromnie ubrana (zestaw na miniony tydzień to jasnobrązowa sukienka z długimi rękawami), włosy popielate, dziewczęco skrócone do linii podbródka, proste, zawsze rozpuszczone, do tego laseczka- zwykła, drewniana, zaokrąglona w miejscu na dłoń- jak to laska. Normalna jest to babcia- nikogo nie zaczepia, nie staje żeby zagadywać, w ogóle rzadko przystaje choć na moment.
Ale! ona nie spaceruje, ona maszeruje- stawia żwawo nogę za nogą, jakby to był trening z kijkami do northwalkingu, a przecież ma tylko jedną laseczkę.
Wszystko co o niej wiem pochodzi z krynicy wiedzy ogólno sąsiedzkiej- Pani Małgosi z naprzeciwka. Wiem też, że chodzi tak z powodu choroby- zaburzenia równowagi- problemy z błędnikiem, które nie pozwalają jej już uprawiać ulubionej działki, schylać się, a nawet…chodzić wolno.
I ja każdego dnia przemierzając rowerem trasy: dom- uczelnia, dom- centrum i z powrotem, często widzę Panią Weronikę szusującą alejami. Często mówię jej dzień dobry, czasem zapytam o zdrowie, bądź pogodę. Ostatnio odważyłam się zadać pytanie z poza kategorii uprzejmościowej: Jak Pani tak wędruje, te kilometry dziennie, to o czym Pani myśli, co Pani w tym chodzeniu tak się podoba?
Jak brzmiała odpowiedź, dokładnie zacytować nie potrafię, ale zachwyciła mnie ona zupełnie:
Starsza Pani przemierzając dobrze sobie znane szlaki wspomina melodie swojej młodości. Gdzieś w sobie nuci stare walce, wysłuchiwane jeszcze z gramofonów, czy na modnych wtedy dancingach. Wędrując, przypomina sobie piosenki, których teksty po tylu latach ma jeszcze w pamięci, radosne utwory, których charakter przyśpiewkowy idealnie komponował się z pracą, czy przyjacielskimi spotkaniami, gdy ktoś miał ze sobą akordeon (jeśli nie- śpiewano a cappella). „Jak ja lubiłam śpiewać!”- kończy swą odpowiedź Pani Weronika.
I ja lubię śpiewać, a także wędrować po pięknym mieście Wrocław. A Ty?

Brak komentarzy: