"Niech Pani będzie łaskawa nie zwracać uwagi na to co mówi mój przyjaciel, bo on w słońcu nie mówi tak, jak w cieniu"
"-Czy możemy być Panu w czymś pomocni?
-Chętnie bym prosił o zastąpienie mnie na chwilę w magazynie.
-Na dłuższą chwilę?
-Nie, na tyle, co pójść i się oświadczyć.
-Daleko Pan chodzi się oświadczać?
-Skąd, no w taki upał?
-Pan kocha kogoś...
-Tak, kocham ją do utraty zmysłów.
-To nie dobrze, zmysły w takich wypadkach niesłychanie się przydają"
piątek, 25 lutego 2011
z memuarów Starszego Pana B
"Przymknięte Oko Opaczności"
"Ów zew [płci] od razu też, od swego zarania, płynął we mnie dwoma podstawowymi nurtami: jednym z nich instynktowne dążenie do zaspokojenia budzącej się ciekawości, fascynacji odmiennością ciała kobiety; drugim- sublimacja tego pierwszego, kult kobiety z jej niedocieczoną tajemnicą, której rąbka może ona jednak kiedyś uchylić przez jakąś nieuświadomioną, trudną do wyobrażenia sobie bliskość."/s.23
"Ojciec ubolewał dotkliwie nad moimi słabymi postępami w nauce. Był ambitny jako współautor życia."/s.41
"Najważniejsze przecież były dla mnie rozkosze nieróbstwa. Nie to, co robiłem, ale czego nie robiłem przepełniało mnie szczęściem."/s.45
"To była szczególna instytucja tamtych czasów- ojciec. Coś na kształ domowego boga. Bóg się przecież nie zwierza. Czy prowokuje zwierzenia, żeby ich wysłuchać? Tego już się nie dowiedziałem. Twardą miał rękę, ale kochałem go, bo czułem jego miłość nawet w tym, co tak ciężko było mi od niego znosić."/s.63
"Wśród uczestników czaju z warieniem najżyczliwiej dla mnie zachowywali sie Sierioża i samowar"/ s.77
"Ale nie tylko zwalistego, hieratycznego wuja wlókł Zimek Mianowski z ziemi nieobcej do Polski. Wlókł też (i to chyba przez całe życie) swoje korzenie, wyrwane z ukraińskiego czarnoziemu, na którym się urodził. One to były tą jego pamięcią, wspomnieniami, z których się składał w tak dużej mierze. Były to wspomnienia sentymentalne, ale bez sentymentalizmu, czułe, ale bez ckliwości. o nieporównywalnej z innymi wiośnie ukraińskiej, gwałtownej jak nagła miłość, co w parę dni topi śniegi długiej, mroźnej zimy kontynentalnej, rozgrzewa ciężką, czarną ziemię do niespotykanego nigdzie indziej zapachu i w parę dni każe jej się zazielenić. O kwitnących wiśniowym kwieciem sadach i kwitnących pieśniami, chórami pięknogłosymi cerkwiach i wsiach." /s.86
"Jak dalece musiał się też różnić od współczesnego Polaka urodzonego w szufladzie wielopiętrowej szafy mieszkaniowej, ustanowionej na obszarze trzystu dwodziestu paru tysięcy kilometrów kwadratowych etnicznego monolitu zatwierdzonego geograficznie na mapach Europy. Czy oddałby tę swoją bezmierną, "nielegalną" Polskę za tę malutką, legalną? Pewno by oddał. A potem tęsknił do tamtej..."/s.87
"O ile bowiem do terminu "literat" jakoś się przez ćwierćwiecze przyzwyczaiłem, o tyle "pisarzem" nie czuję się, raczej artystycznym rzemieślnikiem słowa. Zabawnie swoją profesję piszącego określił Wasowski Junior, czyli Grzegorz, syn Jerzego: "pióro-technik". "/s.231
"Pięćdziesiątka to młodość starości"/s.260
[to dla Ciebie, Adamie):)]"Lubię rąbanie drewna, bo to zajęcie fizyczne, podczas, którego można się prostować (w przeciwieństwie to kopania itp.)."/s.362
"A nic tak nie łączy ludzi, jak wspólne szczęście. Byle tego nie nadużywali."/s.364
"Ów zew [płci] od razu też, od swego zarania, płynął we mnie dwoma podstawowymi nurtami: jednym z nich instynktowne dążenie do zaspokojenia budzącej się ciekawości, fascynacji odmiennością ciała kobiety; drugim- sublimacja tego pierwszego, kult kobiety z jej niedocieczoną tajemnicą, której rąbka może ona jednak kiedyś uchylić przez jakąś nieuświadomioną, trudną do wyobrażenia sobie bliskość."/s.23
"Ojciec ubolewał dotkliwie nad moimi słabymi postępami w nauce. Był ambitny jako współautor życia."/s.41
"Najważniejsze przecież były dla mnie rozkosze nieróbstwa. Nie to, co robiłem, ale czego nie robiłem przepełniało mnie szczęściem."/s.45
"To była szczególna instytucja tamtych czasów- ojciec. Coś na kształ domowego boga. Bóg się przecież nie zwierza. Czy prowokuje zwierzenia, żeby ich wysłuchać? Tego już się nie dowiedziałem. Twardą miał rękę, ale kochałem go, bo czułem jego miłość nawet w tym, co tak ciężko było mi od niego znosić."/s.63
"Wśród uczestników czaju z warieniem najżyczliwiej dla mnie zachowywali sie Sierioża i samowar"/ s.77
"Ale nie tylko zwalistego, hieratycznego wuja wlókł Zimek Mianowski z ziemi nieobcej do Polski. Wlókł też (i to chyba przez całe życie) swoje korzenie, wyrwane z ukraińskiego czarnoziemu, na którym się urodził. One to były tą jego pamięcią, wspomnieniami, z których się składał w tak dużej mierze. Były to wspomnienia sentymentalne, ale bez sentymentalizmu, czułe, ale bez ckliwości. o nieporównywalnej z innymi wiośnie ukraińskiej, gwałtownej jak nagła miłość, co w parę dni topi śniegi długiej, mroźnej zimy kontynentalnej, rozgrzewa ciężką, czarną ziemię do niespotykanego nigdzie indziej zapachu i w parę dni każe jej się zazielenić. O kwitnących wiśniowym kwieciem sadach i kwitnących pieśniami, chórami pięknogłosymi cerkwiach i wsiach." /s.86
"Jak dalece musiał się też różnić od współczesnego Polaka urodzonego w szufladzie wielopiętrowej szafy mieszkaniowej, ustanowionej na obszarze trzystu dwodziestu paru tysięcy kilometrów kwadratowych etnicznego monolitu zatwierdzonego geograficznie na mapach Europy. Czy oddałby tę swoją bezmierną, "nielegalną" Polskę za tę malutką, legalną? Pewno by oddał. A potem tęsknił do tamtej..."/s.87
"O ile bowiem do terminu "literat" jakoś się przez ćwierćwiecze przyzwyczaiłem, o tyle "pisarzem" nie czuję się, raczej artystycznym rzemieślnikiem słowa. Zabawnie swoją profesję piszącego określił Wasowski Junior, czyli Grzegorz, syn Jerzego: "pióro-technik". "/s.231
"Pięćdziesiątka to młodość starości"/s.260
[to dla Ciebie, Adamie):)]"Lubię rąbanie drewna, bo to zajęcie fizyczne, podczas, którego można się prostować (w przeciwieństwie to kopania itp.)."/s.362
"A nic tak nie łączy ludzi, jak wspólne szczęście. Byle tego nie nadużywali."/s.364
sobota, 19 lutego 2011
też od Poświatowskiej trzy gwiazdki
Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę,
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie,
jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką
— drżeniem liści, które garną się do twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka,
a ty pozwalasz mu przepływać przez palce
i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nietknięte,
a ja i tak noszę szminkę w kieszeni,
odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie,
jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką
— drżeniem liści, które garną się do twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka,
a ty pozwalasz mu przepływać przez palce
i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nietknięte,
a ja i tak noszę szminkę w kieszeni,
odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.
Halina Poświatowska
***
we mgłę go wyprawiłam
w deszcz co na rzęsach przysiadł
a opowiadał pięknie
o zakręcie rzeki
i dom rysował paznokciem
na gładkim blacie ulicy
i podawał mi kwitnącą przyszłość
jak owoc pomarańczy - na dłoni
we mgłę go wyprawiłam
w deszcz co na rzęsach przysiadł
samobójczymi kroplami
żeby opaść i zniknąć
wsiąknąć cieczą zieloną
w spragnione ciało trawy
stoję niezmiernie sama
na nagiej obcej ziemi
we mgłę go wyprawiłam
w deszcz co na rzęsach przysiadł
a opowiadał pięknie
o zakręcie rzeki
i dom rysował paznokciem
na gładkim blacie ulicy
i podawał mi kwitnącą przyszłość
jak owoc pomarańczy - na dłoni
we mgłę go wyprawiłam
w deszcz co na rzęsach przysiadł
samobójczymi kroplami
żeby opaść i zniknąć
wsiąknąć cieczą zieloną
w spragnione ciało trawy
stoję niezmiernie sama
na nagiej obcej ziemi
sklep (nie tylko internetowy)
Jest sklep dla panów, pań i panien
gdzie się sprzedaje używane
rzeczywistości
Każdy gdy się okazja nada
kupuje je i nie posiada
się z radości
Ale to krótkie są niestety
i dla mężczyzny i kobiety
radości bo
Czasem od jednej rzygać się chce
a my już mamy minimum dwie
rzecziwistości
gdzie się sprzedaje używane
rzeczywistości
Każdy gdy się okazja nada
kupuje je i nie posiada
się z radości
Ale to krótkie są niestety
i dla mężczyzny i kobiety
radości bo
Czasem od jednej rzygać się chce
a my już mamy minimum dwie
rzecziwistości
piątek, 11 lutego 2011
piątek, 4 lutego 2011
użycie niektórych spójników po prostu zaczęło wygasać w dobie staropolskiej
acz, aczkoli, aczkolwie, aczli, jakokoli, kakokoli, aliż, ano, abo, abociem, bociem, ciem, wiem, gdaż;););)
Subskrybuj:
Posty (Atom)