czwartek, 23 kwietnia 2009

Fraternitas nr 99

Angelologia i dal…

Święta Wielkanocne- czas rewolucji serc, i u mnie zrobiły trochę zamieszania. Postanowiłam się nie spieszyć, podejmując walkę z niecierpliwością: jeździć wolniej, czasem nawet spacerować, postać w kolejkach (też w ramach ćwiczeń praktycznych), obywając się bez głębokiego oddychania i liczenia do dziesięciu; odbyć kilka przyjacielskich wizyt, które odkładałam jak ciężki obowiązek bez palącego terminu- na potem. Był to też dla mnie czas wzmożonej lektury. Książki całkiem ładnie komponowały się pomiędzy kolejnymi Liturgiami i pieczeniem ciast. Zastosowana przez święta hierarchia - czas dla ducha, czas dla rozumu, czas dla ciała- wyszła mi na zdrowie i nie mogę marudzić. Przyjęcie jej jednak w skali makro byłoby dostępne dla mnie tylko w komplecie z włożeniem habitu…
Wśród tomów, które odkurzyłam była, między innymi, poezja Jana Twardowskiego, którego już 3. rocznica śmierci przypadła na 18 stycznia. Tam jak zawsze: Pan Bóg, dużo słońca, biedronek i reszty przyrody, dziecięctwa, pokory, miłości i aniołów. Stąd ta dzisiejsza angelologia. Nie taka zwyczajna czy ogólna (choć pokusa była), ale ta z perspektywy serca i krzyża:
„Powtarzamy: Jezus się ukazał świętej Małgorzacie wizytce i skarżył się, że jest nie kochany, że jest samotny, opuszczony. Tymczasem stale nam mówią: nie skarż się, że nikt cię nie kocha, nie opowiadaj, że jesteś sam, nie mów, że o tobie nie pamiętają- byłeś ty sam pamiętał o innych.
Oczywiście, Jezus zawsze kocha bez wzajemności. Nawet najwięksi święci niepokoili się, oddalając się od niego, nie potrafili wielbić go tak jak aniołowie w niebie. Jakże jednak wzruszające jest to, że Jezus objawił swoje ludzkie serce.
Serce ludzkie jest wielkie i słabe, zdolne do ogromnych poświęceń , a jednocześnie spragnione miłości, dobroci, życzliwości. Dlatego Anioł nie ma serca, że jest w nim tylko to co wielkie. Słabość ludzkiego serca jest niedoskonałością. Jezus przyjął jednak ludzkie serce, żebyśmy się nie wstydzili słabości naszych serc.” Tym tekstem chciałam się podzielić. Tu jest serce, które zaledwie kilka dni temu zostało przebite włócznią i równocześnie uosobienie miłości niekochanej. Towarzyszące mu z jednej strony- smutna skarga, wezwanie kierowane do nas wszystkich- czy święci, czy mniej, a z drugiej- pocieszenie i nadzieja dla naszych serc, tak bardzo ludzkich, aż czasem nieludzkich...
Bezsilna wobec strumienia własnej świadomości, który zaczął mi płatać angelologiczne figle, zadaję zaraz przed ostateczną kropką pytanie: czy możemy i czy mamy czego zazdrościć aniołom, w sprawie serca i w ogóle? Chyba nigdy wcześniej nie myślałam, że nie…

Anioł
są takie chwile kiedy się odchodzi
od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów
od tych co wysoko
od tych co w pobliżu -
do Jezusa człowieka
niziutko na ziemi
Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
i miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała

Tytuł pierwszego zacytowanego utworu brzmi „Jezu cichy i pokornego serca”. Chcę móc z całą żarliwością dopowiedzieć- „uczyń serca nasze według serca Twego”.

Brak komentarzy: