„Nie można kochać na prośbę. Nie można żyć na próbę.” (Jan Paweł II)
Rozważania o moim młodym życiu
Pary, odkąd zimy zelżały w swej srogości, nie mają sezonów przestankowych w spacerowaniu trzymając się za ręce. Nie ma więc poruszenia, gdy wraz ze stopniałymi śniegami, jak krokusy czy pierwiosnki, zakochani wychodzą na ulicę. Wiosną nie towarzyszy samotnym westchnienie „skąd ich tyle się wzięło?”, bo przez cały rok do jej nadejścia mogli się przygotowywać. Już nie ma zdziwienia, a jednak presja trwa.
Już wiosna podrosła i bzami tchnie,
Kaziu, Kaziu, Kaziu,
Zakochaj się!
Singiel Kaziu z piosenki Jeremiego Przybory daje się sprowokować i już w ostatnim wersie dowiadujemy się, że przynajmniej tę wiosnę spędzi z dziewczyną, której „do twarzy jest marzyć przed domkiem z bzem”.
Pomyślałby ktoś, że inny bohater Przyborowych pieśni, który deklaruje, że „nie zakocha się tej wiośnie na przekór” jest bardziej asertywny i odporny na presję środowiska - natury, która budzi się do życia w kwiatach, drzewach, kotach, więc dlaczego nie w ludziach. Nic bardziej mylnego. Otóż ów mężczyzna „zakochał się zimą, już wcześniej”. Trochę nas to dziwi, bo „wiosennych dziewczyn pełno”, a „zimowych nie ma żadnych”. Wiemy jednak, że wyjątek ustanawia regułę.
Mamy skargę na wiosenne zauroczenie prosto z drugiej połowy XIX wieku:
Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,
Nic nas z sobą nie łączyło
Prócz wiosennych marzeń zdradnych;
Z tym fragmentem wiersza Adama Asnyka korespondują poniższe wersy, napisane i wykonywane śpiewająco przez Grzegorza Turnaua:
Przecież było, proszę pani,
tyle kłótni między nami,
tyle słów płynących łzami. Tyle listów.
Więc to chyba jednak, moja droga,
nie było znowu takie nic.
Wiosna uczuć nie trwa wiecznie. Wiosenne zauroczenia również nie. To co zdąży się wydarzyć – „śmiechy, żale, pocałunki”, spacery, rozmowy – jednak zmieniają człowieka, wzbogacając o nowe emocje. „To co było kiedyś między nami
musi sobie jeszcze gdzieś tam żyć.”
Anons wiosenny:
„Jestem skłonna zaryzykować! Niech wszystko nie będzie już tak jak dawniej, niech mój świat, choć tak bardzo go lubię, stanie na głowie, tylko niech dane mi będzie zakochać się tej wiosny! Niech przyjdzie ta, co stwarza światy, miłość szalona, w postaci najczystszej, bo prosto spod śniegu. Niech obsypie mnie szczodrze pocałunkami, nie dbając o zgorszenie (o które i tak dzisiaj raczej trudno) w parku, w tramwaju, na łące, na moście, pod Ratuszem. Niech pozwoli nam się upijać herbatą jak młodym winem i potokiem słów miłości, których Ty nauczysz się od poetów - Staffa, Słonimskiego, Gałczyńskiego…
By każda wiosna
Niosła same dobre dni
Ty nam błogosław
Wiecznym piórem swym K.I.”
I przemierzyliśmy razem tysiące kilometrów wśród zapachu fiołków, bzów, akacji, jaśminów, które w tej dokładnie kolejności oplatały ulice, kompensując śmierć poprzednika. A gdy już jaśmin spakował swoje białe stroje do zielonych walizek, my spakowaliśmy swoje i ruszyliśmy w swoje przyszłości.
Wiosna uczuć nie trwa wiecznie. Wiosenne zauroczenie również nie trwało.
Wiem za czym tęsknią love junkies, znam głód narkomanów miłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz